niedziela, 21 września 2014

Kto to być może o tej porze? - Lemony Snicket


O tym jak wpadła mi w ręce Bombinująca Bestia



-Ellington Feint- powiedziałem ja, i dopiero wtedy zauważyłem
jej uśmiech, który mógł oznaczać wszystko.
(Str. 204, L. Snicket, „Kto to być może...”)


Bardzo chętnie powracam do książek, pisanych z myślą o młodszych odbiorcach, jak więc mogłam się nie pokusić na tomiszcze całkiem nowiusieńkiej serii Lemony'ego Snicket'a? Gdy tylko dowiedziałam się o niej, zupełnie przypadkiem zobaczywszy jej okładkę gdzieś hen w odległych światach wirtualnych, zrozumiałam, że nadszedł czas, by wygrzebać spomiędzy gruzów pamięci wspomnienie o moich i Pana Snicket'a wspólnych przygodach.
Wiedziałam jednak, że nic, żadna choćby najwspanialsza i najbardziej pokręcona historia, nie będzie mogła równać się z przygodami rodzeństwa Baudelaire.
Nie minęły dwa dni od momentu, gdy niebieściutki Snicket spoczął w moich łapkach, a ja już nie chcąc tracić czasu pozwoliłam sobie wstąpić do świata „międzykartkowego”. Niestety czytelnicza podróż zakończyła się równie prędko, co i wcześniej rozpoczęła, pozostawiając ogromny niedosyt. Choć otwarte zakończenia rodzą setki pytań w pyszczku, na które podekscytowani usiłujemy znaleźć odpowiedzi, to zakończenie „Kto to być może o tej porze” bardzo mnie zabolało. Nie jestem przyzwyczajona do tego typu epilogów. Książki, którymi ostatnio się raczyłam, miały zakończenia schematycznie i równiusieńko ułożone. Nie było niedopowiedzeń, wszelkie tajemnice zostały zdemaskowane (wyjątkiem są niektóre opowiadania A.Pilipiuka, które faktycznie również kończyły się, nie sprostowując niczego).
Pocieszył mnie jednak fakt, że to dopiero pierwszy tom i czas oczekiwania na kolejny, umilę sobie ogromnym stosem wciąż nieprzeczytanych książek.
„Kto to być może o tej porze” jest naprawdę bardzo przyjemną książką. Czytajcie książki L. Snicket'a swoim pociechom! Dzieciaki lubią główkować, a Lemony jest mistrzem dziecięcego detektywizmu.



Autor: Lemony Snicket
Tytuł: Seria niewłaściwych pytań: Kto to być może o tej porze?, Tom 1.
Wydawnictwo: Egemont, Polska
Liczba stron: 238
Data wydania: 19.03.2014

wtorek, 16 września 2014

Letnio-jesienny stosik




Czyli o tym jakie książki trafiły na moją półkę w lipcu/sierpniu/wrześniu


Tym razem chciałam się z wami podzielić moimi zdobyczami z ostatnich trzech miesięcy. Przy okazji chciałam was przeprosić za nagły zastój w pisaniu postów. Musiałam uregulować kilka spraw, ale zapewniam, że od dnia dzisiejszego obiecuję publikować minimum jedną recenzję tygodniowo. 
Już w poprzednim stosiku zauważyliście, że nie wszystkie książki kupuję, niektóre dostaję w prezencie. Poniżej znajdziecie listy obydwu kategorii.

Książki, które kupiłam:
1. George R.R. Martin - "Lodowy smok"
2. Lemony Snicket - "Seria niewłaściwych pytań, Tom 1."
3. Dmitry Glukhovsky - "Witajcie w Rosji" 
4. Clive Barker - "Wielkie sekretne widowisko"

Książki, które otrzymałam w prezencie:
5. Andrzej Sapkowski - "Maladie"
6. Carlos Ruiz Zafon - "Więzień Nieba"
7. Carlos Ruiz Zafon - "Cień Wiatru"
8. Carlos Ruiz Zafon - "Gra Anioła" - Powyższe książki dała mi moja ukochana babcinka. Dzięki niej posiadam już pełną kolekcję książek Zafona, z czego bardzo się cieszę, bo miło będzie powrócić do dawnej lekturki
9. Jarosław Grzędowicz - "Pan Lodowego Ogrodu, Tom 2."
10. Catherynne M. Valente - "Die Wundersame Geschichte von September..." 

Będę musiała zaopatrzyć się w nowy regał, albo chociaż dodatkowe półeczki, bo starsze książki złoszczą się na mnie, że przenoszę je na biurko, by ustąpić miejsca nowym ^^"

środa, 6 sierpnia 2014

Krew Marzeń - Susan Parisi


O tym jak opium opętało moje sny



- Magiczny eliksir - wyszeptał, przysuwając kielich do moich ust.- Jest władny zmieniać sny.
- Wszystkie?
Nagła melancholia, która zabrzmiała w moim głosie, zaskoczyła nas oboje. Obróciłam się na bok, z trudem wymazując straszliwy obraz, jaki pojawił się w moim umyśle wykreowany przez wyobraźnię.
(S.52, „Krew Marzeń” Susan Parisi)



Do przeczytania „Krwi Marzeń” nakłoniła mnie Tęczółka, niesamowita osóbka, która swoimi czasy wiele zmieniła w moim życiu. Udowodniła, że warto się czasem uśmiechnąć, ale i uwierzyła, że niekiedy przychodzi nam to z trudem.
Książka mocno chwyciła mnie za serce i wyryła mi się w pamięci, ponieważ nic tak nie pobudza mojej fantazji, jak książki, z których owa imaginacyjność aż wylewa się, niczym płynna stal z miedzianego garnczka.
Nasz tytulik jest pewnego rodzaju romansidłem, z elementami fantastyki. Przyznam, że rzadko sięgam po romansidła. Odrzuca mnie ich ckliwość i czułostkowość. „Krew Marzeń” sprawiła jednak, że nieco przychylniej spoglądam na ten gatunek. Ba, nie raz jeszcze zdarzyło mi się przeczytać kolejny tytuł z tego działu. To dlatego, ponieważ poprzez dzieło Susan Parisi, nie tyle zrozumiałam co przyjęłam do wiadomości, że odrobina romansu i erotyzmu potrafi bardzo przyjemnie ubarwić czytaną powieść. Poza tym każdy, nawet zagorzały czytelnik potrzebuje niekiedy gatunkowej odskoczni.
Wraz z pierwszą stroną książki, przenosimy się do mrocznej osiemnastowiecznej Wenecji, gdzie poznajemy młodą bohaterkę Laudamię. Wiedziona proroczymi snami, wymyka się nocą poza mury domostwa, by wraz z ledwie co poznanym towarzyszem zakosztować syropu z rubinowego kwiecia. Prócz chorych i nierealnych fantazji, których bohaterka doświadcza po zażyciu opium, poznajemy również recepturę na tytułową „Krew Marzeń” - czyli jak i za pomocą jakiego przyrządu można ją wydobyć.
Powieść pozwala czytelnikowi przenieść się ze świata rzeczywistego, do fantazji (co osobiście bardzo cenię w książkach) , aby mógł doświadczyć omamów i halucynacji. Niesamowicie rozbudza pożądanie i sprawia, że na słowo 'opium' przez długi czas mięknąć będą kolana.


Bardzo mocno polecam czytelniczkom, które zmęczone poprzednią lekturą, marzą o tym, by zatopić się w fantasmagorii.


Autor: Susan Parisi
Tytuł: Krew Marzeń
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 368
Data wydania: 2009 r.  

poniedziałek, 28 lipca 2014

Carska Manierka - Andrzej Pilipiuk


O tym jak zakończyła się moja podróż po świecie opowiadań A. Pilipiuka



„Wrócił sen. Znowu szedłem znajomą uliczką.
Kamieniczka stała kompletnie zniszczona.
Skute tynki, wyrwane okna. Sąsiedni dom wyglądał podobnie.
Czułem, że jestem w przyszłości, w czasach, które dopiero nadejdą.”
(S.31, „Carska Manierka” - A.Pilipiuk)



Ten moment nadszedł, choć przypuszczałam, że nasza wspólna historia trwać będzie dłużej i że zdołamy się lepiej poznać. Po przeczytaniu wszystkich części cyklu opowiadań pana Andrzeja, pozostał mi pewien niedosyt. Czuję, że potrzebowałabym więcej Roberta Storma, podróży w czasie czy nawet odpornego na śmierć łapiducha Skórzewskiego. Lekarstwem pozostaje mi tylko nadzieja, że takich opowiastek powstanie jeszcze więcej, oraz ciężkie kilogramy nieprzeczytanych jeszcze książek, oblegających mój drobniutki regalik.
Nie miałam jeszcze styczności z 'pełnometrażową' literaturą Pilipiuka i chyba na dzień dzisiejszy nie będę się w nią zagłębiać. Poznałam go jako autora opowiadań i takim chcę go póki co zapamiętać.
Carska Manierka, wraz z 'Czerwoną Gorączką' trafiła do mnie w czerwcu. Obydwa tomiki zakupiłam, aby wypełnić rzucającą się w oczy lukę w moim księgozbiorze.
Z wilczą łapką na sercu i prawdą na ustach mogę przysiąc, że choć 'Carska Manierka' jest najnowszym dziełem p. Andrzeja, to jednak najdoskonalszym.
Już na wstępie wita nas pięć fantastycznych opowiadań o Robercie Stormie, którego wprost uwielbiam. Poprzez jego przygody znów mamy okazję poznać wiele barwnych charakterów – od pozornie zwykłych antykwariuszy po samego 'cara'.
Następujące po nich opowiadania o Skórzewskim nieco mnie odepchnęły. Przez pierwsze z nich nie mogłam się przebić, ale gdy już pogodziłam się z faktem, że i one są częścią wielkiego dzieła, dałam im szansę i bardzo szybko się przełamałam (czyt. w ciągu kolejnych 30 minut kartki uciekły mi spod palców i książka się skończyła).
Moimi pierwszymi słowami po przeczytaniu ostatniego opowiadania, było stwierdzenie - „Musi powstać kontynuacja”. Takich bajdeł nie powinno pozostawiać się bez sequelu. Bądź co bądź ufam wielkiemu pióru pana Pilipiuka, że i tym razem mnie nie zawiedzie, tworząc w być może niedalekiej przyszłości kolejne tomiki opowiadań.


Oczywiście polecam 'Carską Manierkę', bo jakże mogłabym jej nie polecić. Pochłania czytelnika bez pamięci i pozwala przeżyć przygody abstrakcyjne i nieprawdopodobne. Książka w sam raz na letni, upalny wieczór.


Autor: A. Pilipiuk
Tytuł: Carska Manierka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 352
Data wydania: 20.11.2013


niedziela, 13 lipca 2014

Ruda Sfora – Maja Lidia Kossakowska


"Koniu mój,
Sprawny jak jeleń
Mój piękny bębnie,
Okulałeś miły!"

O tym jak pochłonęły mnie szamańskie zaświaty



Przez ostatnie dwa tygodnie (a przynajmniej podczas codziennych półgodzinnych podróży – bo wiadomo, że czas upływa znacznie prędzej gdy wiezie się ze sobą książkę) żyłam w mistycznych lasach, górach i tajgach syberyjskich zaświatów. Stanęłam oko w oko z prawdziwym Synem Wilka, podróżowałam u boku potężnego szamana i zaprzyjaźniłam się z pół-boginią ognia. Brałam udział w ogromnej bitwie o świat, którego istnienie zawisło na włosku i po raz pierwszy od długiego czasu poczułam się wszechmogąca i bliższa rdzennemu, pełnemu zabobonów światu, opanowanemu przez duchy kamieni, traw i potoków. Gdzie każdego dnia i na każdym kroku towarzyszyłyby mi bóstwa i bóstewka. Duszki leśne i upiory. Przypomniałam sobie, że świat jest większy i bardziej złożony, niż go na co dzień odbieramy i że dzięki wyobraźni, możemy wyciągnąć z niego wszystko to co najznakomitsze i na pozór nieprawdziwe.
„Ruda Sfora” łączy w sobie wszystkie powyższe wątki. Jest wzruszająca i przejmująca, a jednocześnie zasypuje czytelnika ogromem obrazów i wizji, przez co nie pozostawia czasu na łzy i smętki. Fabuła jest bardzo płynna i żywotna. Dzieje się dużo, co chwilę coś przeżywamy, czegoś doświadczamy, to sprawia, że nie możemy oderwać się od lektury, popadamy w wir akcji i brniemy wraz z nim.


Jestem zachwycona książką, szczególnie że jest to moje pierwsze spotkanie z literaturą tejże autorki. Na półce już leży „Takeshi, cień śmierci”, tak więc jeszcze w tym miesiącu ponownie zajrzę do światów pani Kossakowskiej.



Autor: M. L. Kossakowska
Tytuł: Ruda Sfora
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 488
Data wydania: 2007r.

sobota, 12 lipca 2014

Morza Strachu - Antonio Gomez Rufo

Czyli kiermaszowe znaleziska, cz.1



"Może ci się to wydać nieprawdopodobne, ale w końcu odkryłem, że śmierć nie istnieje. Mogę tego dowieść. Chodź za mną"

Dzisiaj chciałabym was wprowadzić do nowego działu moich postów, czyli tytułowych „kiermaszowych znalezisk”. Pod tą etykietą pojawią się recenzje książek, które wpadły mi w łapki na targach, kiermaszach, ale również recenzje książek używanych, kupionych na ebay'u.
Jako pierwsze, na biurku pojawiły się „Morza strachu”, wyciągnięte z zakurzonych już pudeł na kiermaszu książki w Karpaczu. Choć znane przysłowie brzmi „nie oceniaj książki po okładce” to właśnie ona przykuła moją uwagę, gdy grzebiąc w kartonie szukałam nowych papierowych przyjaciół.
Szmaragd Lucyfera przedstawiony na okładce zachwycał, kusił i wabił. Nie mogłam mu się oprzeć, musiałam poznać jego historię. Otrzymać odpowiedzi na zadawane w myślach pytania - „Do czego służy? Kto go posiadł? Jaką potęgą dysponuje?”. Niedługo potem już wszystko wiedziałam.

Istnieją książki ambitne, takie po których człowiek musi odetchnąć i odpocząć, delektując się wspomnieniem przeczytanej literatury - ale powstają również i książki, które człowiek czyta dla samej chwili poznania i 'przeżycia' fabuły. Są to powieści przy których czas ucieka równie prędko jak podczas snu, a mimo to na koniec pozostaje jedynie miłe wspomnienie, nic poza tym.
„Morza Strachu” należą właśnie do drugiej kategorii. Nie są złe. Treść naprawdę wciąga, pozwala łyknąć księgę jednym tchem. Szybko przyzwyczajamy się do głównego bohatera i wiernie towarzyszymy mu podczas przygód i poszukiwań nieśmiertelności. Jednak pod żadnym względem nie jest to powieść ambitna – nie pozostawia otwartych pytań, nie zastanawiamy się nad ewentualną kontynuacją, ot jest to książka do poczytania przed snem. Miła, przyjemna i godna polecenia.


Być może jeszcze kiedyś do niej powrócę, aby raz jeszcze odkryć receptę na życie wieczne.


Autor: Antonio Gomez Rufo
Tytuł: Morza Strachu
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 280

Data wydania: 2007 r.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Opóźniony czerwcowy stosik


Czyli o tym jakie książki osiadły w tym miesiącu na moim regale cz.1


Nie będzie to comiesięczna seria, ponieważ książki zazwyczaj kupuję podczas moich wypadów do Polski – a tam pojawiam się rzadziej niż raz na miesiąc. Oczywiście jeżeli nabędę więcej niż 4 książki (nawet jeśli będą to książki po niemiecku) taki stosik pojawi się ponownie. Tyle w kwestii teorii. Przechodząc do praktyki...

W czerwcu kupiłam:

1. „Czerwoną Gorączkę” - Andrzeja Pilipiuka
2. „Carską Manierkę” - Andrzeja Pilipiuka – czyli dwa tytuły których brakowało mi do kolekcji zbiorów opowiadań
3. „Takeshi Cień Śmierci” - M. L. Kossakowskiej
4. „Rudą Sforę” - M. L. Kossakowskiej – ponieważ nigdy nie spotkałam się z książkami tej autorki, a ponoć warte są uwagi

oraz dostałam:

5. „Zamonien” - Waltera Moersa i Anji Dollinger – jest to leksykon wiedzy o świecie w którym osadzone są powieści o Mieście Śniących Książek

Gdy tylko skończę czytać przedstawione tytuły, bezzwłocznie opiszę je na blogu :)